Pierwsza Wyprawa Śladami Benedykta Polaka

     "My natomiast, w dniu Zmartwychwstania Pańskiego (08.04.1246 r.) po odprawieniu Mszy św. i po spożyciu jakiegoś posiłku, wraz z dwoma Tatarami, którzy zostali nam przydzieleni przez Korenzę oddaliliśmy się bardzo zapłakani, nie wiedząc czy na śmierć idziemy, czy zachowamy życie?"
(Fragment Historia Mongolorum najważniejszej relacji z naszej wyprawy z XIII wieku)




Dobrze to wszystko pamiętam.

Rzekę Jaik, która uchodzi do Morza Kaspijskiego, (nad którą byliśmy tego dnia) teraz nazywacie Uralem, a płacz – zdaje się, prawie zupełnie stracił swoje miejsce przy ludziach (jak pies u mahometan). Od śmiechu broń Boże nikt w naszych czasach nie stronił, ale płacz był aktem szlachetniejszym. Płakało się z okazji zwycięstwa, łkało z dumy i oczywiście z radości, a poza tym, kiedy tylko była ku temu okazja. Ale były też spazmy oznaką dobrego wychowania, a nawet jakbyście dziś powiedzieli kultury osobistej i ucywilizowania. Trzeba było umieć płakać i byli tacy, którzy się w tym ćwiczyli i tacy, którzy tym się zajmowali. Beczeliśmy po prostu - wtedy nad Uralem obawialiśmy się najgorszego.
Właśnie przekraczaliśmy granicę Orbis Terrarum i wchodziliśmy w nieznany świat zewnętrzny, straszny dla nas niczym wielka ciemna komnata pełna ukrytych w mroku fantazmatów. Nie, żebyśmy myśleli, że za chwilę staniemy na krawędzi świata, bo wbrew temu, co myślicie patrząc na nasze mappae mundi, wiedzieliśmy, że ziemia jest kulą i że dalej muszą rozciągać się nieznane lądy i morza. Spróbujcie zrozumieć nasz lęk i potencję wyobraźni, niewypełnionej jeszcze, tak jak teraz gotowymi, wbitymi w świadomość obrazami ziemi, oczywistymi kształtami wszystkich kontynentów, krain, wszystkimi skojarzeniami automatycznie nasuwającymi tysiące szczegółów - cech, nazw, obrazów i stereotypów. Nie było żadnych map, które byłyby użyteczne w podróży, nie było gore-texu i połowy świata. Były bobrowe skóry, fragmenty starych ksiąg i mgliste opowieści. Wiedzcie, że to nie my wymyśliliśmy naszą geografię i całą tą, dla Was tak śmieszną fantasmagorykę, wszystkie te niezwykłe stworzenia i dziwaczne ludy - naszych obcych (starożytnych kosmitów) - Parocitów, Cyjanopodów czy Akefalów. Nie – nic z tego nie jest wytworem średniowiecza. Odziedziczyliśmy to wszystko po światłych epokach próbując wysnuwać nasz świat z ocalałych ksiąg najjaśniejszych greckich i rzymskich gwiazd – Arystotelesa, Cycerona, Herodota, Ptolemeusza, etc., etc.

Tu i teraz
Wasz Benedykt Polak
14 lipca 2020

blog